Łukasz Relidzyński

Łukasz Relidzyński

Płacz, strach, bezsilności – Dramatyczna historia Łukasza

Łukasz urodził się 08.04.1998 roku choć wg. lekarza prowadzącego powinien urodzić się 23.03 zresztą w tym dniu trafiliśmy do szpitala. Kiedy 08.04 Łukaszek przyszedł na świat o 16-tej, nie płakał, był siny ważył 2700g. Lekarz pediatra, stwierdziła, że dziecko jest zdrowe i jedynie ze względu na wadliwe ukształtowanie kciuków mam się zgłosić do chirurga (najlepiej plastycznego!) bo w przyszłości Łukasz będzie pianistą.

O tym że z Łukaszkiem jest coś nie tak dowiedziałam się 2 tyg. później – nie potrafił ssać, obwód głowy był powiększony i z książeczki zdrowia wyczytałam że urodził się z niedotlenieniem mózgu (w szpitalu ani słowem o tym nie wspomniano!).

Wizyta w poradni dziecięcej – skierowanie na USG głowy, do neurologa i współczujący wzrok pani doktor. Wtedy jeszcze nie rozumiałam jej współczucia i życzeń sił, ponieważ Łukasz miał być roślinką do końca życia. Mówiłam sobie to niemożliwe – przecież Łukasz ma zdrowego starszego brata Kamila (ur.w X 1996r).

Badanie USG wykazało wodogłowie, brak ciała modzelowatego, komory I i II zniszczone. Nie rozumiałam o czym do mnie mówią. Pierwsza neurolog do której trafiliśmy bez skrupułów oznajmiła mi że dziecko jest na odstrzał, że z Łukasza nic nie będzie. Wracaliśmy do domu płacząc z strachu, złości, bezsilności. Pediatra poleciła nam innego neurologa-wspaniałą dr Surmacz i natychmiast skierowanie do neurochirurga i tak w 6 tyg. Łukaszkowi wszczepiono zastawkę Pudenza. Nigdy nie zapomnę tego widoku, gdy leżał na Intensywnej terapii mały bezbronny podłączony do aparatury, miał w sobie siłę by żyć-przetoczono mu moją krew.…Jeździłam po specjalistach, gdyż okazało się że następstwem wodogłowia jest mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe! Łukasz niedowidzi niedosłyszy, nie chodzi,samodzielnie nie siada. Sprawdzało się na nas boleśnie że Łukasz będzie roślinką. Kiedy w grudniu 1999 roku okazało się że jestem w ciąży z 3 dzieckiem załamałam się.

Dni miesiące upływały między rehabilitacjami a specjalistami ; Łukaszek mając 2 latka ważył zaledwie 7 kg. Rok 2002 ;kolejna operacja Łukaszka-refluks żołądkowy-to był strzał w 10!Super opieka, a co najważniejsze Łukasz przybierał na wadze (jadł rzeczy miksowane). Łukaszek chodzi do ośrodka rehabilitacyjnego uczy się życia, robi postępy. Nauczył się ssać, gryźć, trzymać głowę, wypowiada pojedyncze sylaby, gaworzy, jest uśmiechnięty i taki kochany…

Dzisiaj Łukasz ma 17 lat i jest moim największym szczęściem skarbem i radością,czasem wypowie mama i wtedy płaczę z radości. Obecnie marzę o podnośniku do wanny dla Łukasza,gdyż mój kręgosłup i ręce odmawiają posłuszeństwa i ciężko podnosić 42kg

W imieniu Łukasza i jego mamy serdecznie dziękujemy za pomoc.

Dowiedz się jak możesz pomóc i uzyskać pomoc naszej fundacji.

Facebook